Edyta Duduś – Błądzenia pełni
Ośrodek Postaw Twórczych Zamek
29.06 – 23.07.2023
Jednoznaczne określenie pola działań Edyty Duduś jest trudne, bo jej artystyczna aktywność wymyka się łatwej klasyfikacji. Na wystawie zatytułowanej Błądzenia pełni w Ośrodku Postaw Twórczych Zamek artystka prezentuje swoje malarstwo, jednak towarzyszą mu także prace obiektowe i przestrzenne, a także komentarze, czy nawet swego rodzaju didaskalia, będące efektem pogłębionej refleksji nad własną twórczością. Autorka maluje efektowne, wielkoformatowe obrazy, inspirowane postacią ludzką w ruchu, czy wręcz baletową choreografią, oscylujące pomiędzy powidokami ekspresyjnej figuracji, a formalistycznymi kompozycjami bliskimi sztuce abstrakcyjnej. Ponadto malarka notuje i upublicznia nam swoje refleksje i spostrzeżenia oraz buduje ze swych prac przestrzenne struktury, wciągając nas tym samym w proces twórczy i stawiając przed nami pytania o satysfakcję, dobrostan, cel, sens i co najważniejsze o pełnię. Ta jest dla autorki wartością sumującą proces twórczy, w którym – zgodnie z jej praktyką – znajdziemy zarówno prace udane, jak i te nieskończone, czy nawet uznane przez malarkę za swoistą klęskę i zamalowane na szaro. Wszystko to, włącznie z tzw. odpadem z procesu, poddane swoistej dekonstrukcji – buduje formę ekspozycyjną bliską instalacji, po której – mimo, iż ta poprzedzona rozmyślnym konceptem – błądzimy, aby odnaleźć zagubiony dawno temu cel.
Wspomniany powyżej instalacyjny charakter najnowszej ekspozycji Edyty Duduś, zatytułowanej Błądzenia pełni, budują m.in. cztery prace stworzone ze zużytych papierowych szablonów, służących uprzednio artystce do namalowania obrazów. Jest to zatem z jednej strony artystyczny recycling, który – wykorzystując materiał odpadowy – nadaje mu dodatkowo nową wartość, zaś z drugiej nieco symboliczny akt włączenia do nowopowstałych obiektów śladów innego, pozornie nie związanego z nimi bezpośrednio, procesu kreacji. Prace te, tworząc swobodne, niemal przypadkowe struktury, przywodzące na myśl płachty czy narzuty, lub kształtowane przez autorkę w formy kuliste, poniekąd żywią się pamięcią po powstałych wcześniej obrazach przede wszystkim za sprawą pozostałej na obrzeżach papieru farby w najrozmaitszych odcieniach palety barwnej stosowanej w malarstwie Duduś. Nie bez kozery zresztą przywołuję w tym miejscu kategorię pamięci, bowiem ta pojawia się w twórczości artystki w sposób niezwykle interesujący, wydaje się budować nowe możliwości interpretacji jej twórczości i, co chyba najważniejsze z perspektywy artystki-badaczki, może także wpływać na dobrostan odbiorcy jej sztuki.
Interpretacja twórczości Edyty Duduś, poparta analizą struktury bieżącego pokazu jej prac prowadzi nas do tytułowego błądzenia, skąd blisko zarówno do romantycznej wędrówki, jak i do awangardowych poszukiwań. Najnowsza wystawa artystki to zarówno prace malarskie i po-malarskie, jak i obrazy płaskie i struktury przestrzenne. Tego rodzaju opozycji można zresztą wskazać więcej, bowiem tytułowa pełnia jest dla autorki wystawy nie tylko sumą czy medianą, ale i wypadkową przeciwieństw czy też dopełnień, m.in. pod postacią, imponujących rozmachem obrazów i – zdjętych z malarskich krosien – płócien uznanych przez artystkę za nieudane. Estetyczna proweniencja prac malarki, wskazująca na zainteresowanie ekspresjonizmem, jest przełamywana z jednej strony skojarzeniami z sylwetowymi formami, kreślonymi przed laty przez Teresę Pągowską, a z drugiej grafitowo-szarymi, zmacerowanymi powierzchniami obrazów Jacka Sempolińskiego. Widać zatem, że artystka, jako „dziecko postmodernizmu”, wpisuje się w ponowoczesne kolaże estetyczne i zbitki pozornie dalekich od siebie wizualiów, co nie przeszkadza jej w tworzeniu sztuki rozpoznawalnej, o silnym, indywidualnym charakterze, z ambicjami na dzieło totalne, które, posiłkując się różnorodnymi estetykami, zawłaszcza przestrzeń i zaprasza widza do błądzenia pośród pełni zaproponowanej przez artystkę.
Czego dotyka twórczość Edyty Duduś i co stanowi istotę jej poszukiwań? Najprostszą odpowiedzią na te pytania wydaje się stwierdzenie, iż artystka komentuje relacje pomiędzy procesem twórczym a dziełem finalnym, kwestię doskonałości dzieła – w odniesieniu do jego prawdy – oraz zagadnienie sensu tworzenia. Wydaje się, że Edyta Duduś chce także mówić o odwadze, radości, lęku, wstydzie, ekscytacji i frustracji, a zatem o emocjach, które towarzyszą każdemu człowiekowi, bez względu na bagaż doświadczeń, stan posiadania, wiek, płeć czy rasę. Czyni to przede wszystkim za sprawą udostępnianych odbiorcy nagrań, które są narracjami popartymi samoobserwacją procesu twórczego, dotyczącymi konkretnych obrazów. Tego rodzaju artystyczny ekshibicjonizm jest swoistym przenicowaniem tradycyjnego modelu funkcjonowania sztuki i jej upublicznienia w postaci wystawy. Edyta Duduś pokazuje to, co dla widza jest zwykle ukryte, a dla artysty wstydliwe. Takie są jednak konceptualne ramy i reguły jej działalności, które poprzez ukazanie wszystkich elementów składających się na dzieło budują tytułową pełnię.
Edyta Duduś proponuje odbiorcy nie tylko konceptualny i autoteliczny namysł nad twórczością artystyczną, ale daje też dzieło w postaci wystawy. Niezależnie od dalszych analiz czy dekonstrukcji, którym autorka podda swe prace, widz – tu i teraz – ma do czynienia z bogactwem form, treści i emocji, które poza stroną materialną i doświadczeniem zmysłowym, pozostawiają istotną refleksję teoretyczną i namysł nad sztuką jako całością.
Te holistyczne dociekania artystki powodują, że nawet wymagający widz, z całą pewnością, znajdzie w tej wystawie ambitną propozycję artystyczną. Dlatego właśnie polecam, zaproponowane przez artystkę, błądzenie i wszystkim odbiorcom jej twórczości życzę odnalezienia sensu w stworzonej przez nią pełni.
Dr hab. Arkadiusz Karapuda prof. ASP w Warszawie